Każdy człowiek ma

ranę do uzdrowienia

łzy do wypłakania

złość do wykrzyczenia

prawdę do odkrycia

wstyd do przytulenia

nadzieję do nakarmienia

siebie do pokochania

Nadzieja to stan, w którym bardzo na coś czekamy, a jednocześnie jest w nas niepewność, że jest to możliwe do zrealizowania. Trudna jest ta nadzieja czasami, jeśli przeszłość wydaje się być piekłem. Trudna jest też, jeśli nie doświadczyło się głębokich i bliskich relacji. Jednak zrozumienie przeszłości pozwala zająć się sobą tu i teraz. Mieć nadzieję na szczęśliwsze życie oznacza dla mnie ufać, że dobro jest w nas wpisane i że wszystko, co w nas jest, jest warte spotkania i pokochania, oraz że bliskość jest możliwa. Nadzieja pomaga nam szukać sensu w tym, co nas spotkało, i dokonywać wyboru tego, co przed nami. 

Bardzo chcę, żeby ta książka dawała nadzieję na to, że każdy może mieć lepsze życie, bo rozumiejąc przeszłość, można kreować w wolności teraźniejszość.

Życie jest jak tkanina utkana ze spotkań. Bywa poprzetykana cierpieniem i odrzuceniem.

Ma w sobie jasne i ciemne kolory, czasami przyschnięte krople krwi, po ranach zadanych przez najbliższych. Czasami tracimy nadzieję, że rana może przestać boleć, a blizna po niej — ciągnąć. Ja jednak wierzę w moc psychoterapii — w siłę spotkania, siłę akceptującej relacji, która leczy i pozwala ukoić ból zadany w przeszłości.

Dla mnie psychoterapia to doświadczenie takiej relacji, w której obcy człowiek staje się najbardziej bliski, tą bliskością, za którą tak bardzo tęsknimy — przyjmującą, trzymającą, akceptującą i kojącą. Za każdym razem porusza mnie to, że historia opowiedziana staje się historią oddaną — doświadczenie przyjęcia powoduje, że nie ma potrzeby już do niej wracać. Być może dlatego psychoterapeuci są jedynymi, którzy znają najbardziej intymne obszary naszego ja. Nikomu już nie trzeba o nich opowiadać.

Możliwe, że czasami, gdy patrzysz wstecz na historię swojego życia, myślisz, że niewiele dobrego Cię już w życiu czeka. Chcę cię jednak zapewnić, korzystając ze słów mistrza Tolkiena, że „Wszystko, co możemy zrobić, to to, co jest przed nami”. Bez względu na to, ile mamy lat, możemy dokonać wyborów, dzięki którym nasze życie stanie się szczęśliwsze. Bo wolne serce może wybierać taką miłość, jakiej potrzebuje.

Jednak potrzebujemy pokonać najtrudniejszą drogę — z głowy do serca.

To zwykle tylko 30 centymetrów. Jednak to droga, którą czasami pokonujemy latami. Trudność w byciu szczęśliwymi polega na tym, że jesteśmy uwięzieni we własnej głowie, gdzie jest nam bezpiecznie, ale bywa też nieznośnie. Wiele zależy od naszych myśli. Wiesz, życie jest zawsze po naszej stronie, choć nie zawsze jest po naszej myśli — zmieniając myśli, możemy zobaczyć je z innej perspektywy.

W psychoterapii chodzi o to, żeby dotrzeć do siebie i odnaleźć drogę do tego, co kiedyś, w przeszłości, zostało opuszczone, może ukryte, może zdeprecjonowane — w każdym razie aktualnie jest dla ciebie zakryte. Pomaga wydobyć na światło dzienne różne uczucia, doświadczyć ich na nowo, spotkać się z tym, co jest w nich zapisane, przeżyć je i wyrazić w bezpiecznej relacji. Psychoterapeuta to udźwignie, nawet jeśli dorośli w przeszłości tego nie unieśli.

Psychoterapeuta ma pewien rodzaj władzy, z którego warto skorzystać. Powtórzę za Franklem: „Istnieje tylko jedna władza: władza ratowania ludzi. I tylko jeden zaszczyt: zaszczyt pomagania”. Przyznam, że mam ogromne poczucie sensu w pracy z ludźmi, kiedy korzystam z tej właśnie władzy ratowania. Czuję głęboki sens, kiedy widzę, jak pacjent dociera do głębi swojego potencjału, rozlicza przeszłość, spotyka się z tym, co dla niego ważne, przestaje rozmawiać z lękiem, pozostawia za sobą wstyd, korzysta ze swojej siły wyboru życia na miarę siebie.

Dla mnie osobiście psychoterapia jest czymś w rodzaju przejścia przez ciemną dolinę z kimś, kto tę drogę zna, sam jej w jakiś sposób doświadczył i jest po to, byś się na niej nie potknął, nie przewrócił, nie porzucił siebie, gdy będzie trudno. Bywa trudno.

Jednak chcę Cię zapewnić, że warto oczyścić ranę i cierpliwie, dzień po dniu, rozmasować bliznę, która po niej zostaje. Ta cierpliwość i empatia to coś, co mnie urzeka w procesie terapeutycznym. Proces terapii pomaga wyrazić wszystko, co wymaga spotkania i zauważenia, może opłakania lub utulenia. Ważne jest przeżycie wszystkich emocji, co oznacza, że istotne jest „żeby w terapii znalazło się miejsce i na żal, i na gniew, na smutek i na pretensje, ale także na miłość, wdzięczność i uznanie. Bo przecież nasi pacjenci, podobnie jak my, doświadczyli ze strony swoich bliskich nie tylko krzywd, ale również troski i miłości. Chociaż w skrajnych przypadkach była to troska minimalna — taka, która pozwalała przeżyć. Powrót do domu, czyli rozplątanie tej splątanej nitki, jest ponownym, świadomym przeżyciem tych wszystkich uczuć. Uporządkowaniem, domknięciem. To przynosi ulgę”.

Drugim istotnym aspektem psychoterapii jest zrozumienie przeszłości i tego, jak bardzo miesza ona w teraźniejszości. „Pacjentowi należy powiedzieć, że głównym zadaniem terapeuty jest pomóc pacjentowi w uzyskaniu zrozumienia”. Dlatego ma on przewagę nad przyjaciółką, znajomym, mentorem czy coachem. Spotkania w psychoterapii to rodzaj dialogu, w którym terapeuta jest zaciekawiony historią pacjenta i pomaga mu odkryć jej znaczenie dla niego samego.

Ta książka jest żywa. Jest żywa życiem ludzi, którzy ją ze mną pisali. Początkowo chciałam opisać ich historie takimi, jakimi je widzę, z perspektywy psychoterapeuty, jednak okazało się, że wielu moich bliskich i uczestników warsztatów ma gotowość do opowiedzenia wspólnie jakiegoś kawałka swojego życia, odkrycia swojej drogi do siebie. Piszą (są to ich własne, nieredagowane wypowiedzi) o tym, co odkrywali i jak przeżywali swoją psychoterapię. Pisaliśmy tę książkę razem kilka miesięcy — był to piękny czas odkrywania zarówno dla nich, jak i dla mnie. Stali mi się niezwykle bliscy, bo bliskość dzieje się wtedy, gdy jest to autentyczne spotkanie i gdy odkrywamy siebie w relacji z drugim. Porusza mnie to, że dzielą się nadzieją na to, że psychoterapia działa i zmieniła ich samych i ich życie. To książka, która porusza. Bardzo ważne jest dla mnie, byś czytając ją, nie szukał winnych, nie obwiniał siebie albo swoich rodziców. To książka o szukaniu drogi do wybaczenia sobie i innym — dla mnie oznacza to drogę do wolnego serca.

Przewodniczką w tej podróży po różnych aspektach życia i formach terapii będzie moja przyjaciółka Anna. Niezwykła kobieta, którą dane mi było spotkać i którą kocham całym sercem. Lubię znaczenie jej imienia, bo Annę można tłumaczyć jako „pełna łaski”. Drugie znaczenie tego imienia to wdzięk. I taka właśnie była Anna — otulona łaską i pełna wdzięku. Jej historia pokazuje, jak można wyjść z największego bagna, jest dla mnie inspiracją i ufam, że będzie inspiracją też dla Ciebie. Pisałam to, co pamiętam z rozmów z nią, a w jednym rozdziale korzystam z jej pamiętnika. Anna zmarła kilka lat temu, ale we mnie żyje nadzieja, której się od niej nauczyłam — nadzieja na to, że dobre życie jest naszym wyborem.

Książka jest też różnorodna, jak różnorodne są możliwości dróg psychoterapeutycznych. Każdy rozdział jest inny. Choć bardzo lubię powtarzalne struktury, życie uczy mnie, że ciekawość jest znacznie bardziej inspirująca.

To ciekawość, bliskość i zaufanie stworzyły tę mozaikę spotkań.

* Ten fragment to wstęp z najnowszej książki, którą znajdziecie tutaj:

https://agnieszkakozak.pl/produkt/uwiezieni-we-wlasnej-glowie/