Potrafię się nakręcić czasami tak bardzo, że podejmuję decyzje, pod wpływem tego, co mam w głowie, a potem okazuje się, że było zupełnie inaczej, ale jest za późno. Na przykład ktoś mi nie odpowiada od razu na maila czy wiadomość, a ja jestem w kiepskim stanie, to od razu myślę, że stało się coś złego, tylko on nie chce mi tego powiedzieć. Mózg zaczyna produkcję i poszukiwania tropiąc o co może chodzić. Czy coś mu się nie spodobało? Czy zrobiłam coś nie tak? Czy nie chce mi czegoś powiedzieć? Pewnie jest tak, dlatego, że…
Potem zwykle okazuje się, że był zajęty, albo przeoczył, albo miał inne rzeczy, ale nie umiem zaczekać aż się sprawa wyjaśni, myśli lecą jak z karabina – zabijają mnie od środka.
W głowie jest bezpiecznie, ale nieznośnie. Mamy tam oswojonych oprawców, są tam zapisane różne słowa, które słyszeliśmy. Mamy w niej głosy, które są echem przeszłości.
To zdania, które słyszeliśmy od dorosłych, którzy “chcieli nas przywołać do porządku” lub “zadbać o naszą przyszłość” lub “wychować nas na porządnych ludzi”. Robili więc porządki w naszych głowach i wokół nas tak, jak umieli najlepiej – nakazami i zakazami. Czasami laniem, częściej straszeniem – że “przez ciebie umrę” lub “do grobu mnie wpędzisz” lub “nerwicy się nabawię jak będziesz się tak zachowywać”.
Z czasem oprawcy zewnętrzni stają się oprawcami wewnętrznymi bo te głosy się uwewnętrzniają i wydają się być naszym głosem.
A przecież my go potem słuchamy: jestem beznadziejna, za gruba, za głupia, zbyt słaby, za mało się staram, nie można mnie kochać, jestem złą córką, jestem kiepskim ojcem. Ciągle za mało, źle, niewystarczająco.
Te zdania stają się w nas żywymi tworami, które mogą mówić (w naszej głowie oczywiście), z którymi toczymy różne dialogi, czasami nawet bitwy i wojny. To zainstalowane w naszej głowie twory, które przeistaczają się w potwory, które mają wielką moc zastraszania nas kłamstwami, które powtarzane stają się czymś, co bierzemy za prawdę o sobie.
Skąd pochodzi słowo potwór? Jak pisze profesor Krystyna Długosz-Kurczabowa “w języku prasłowiańskim była para czasowników tworzyć – twarzać, które miały też formy prefiksalne: potworzyć – potwarzać, przetworzyć – przetwarzać, stworzyć – stwarzać, utworzyć – utwarzać, wytworzyć – wytwarzać.”
Potwory to wytwory – myśli, lęków, niepokojów, które nam włożono do głowy i które potem sami karmimy.
To smoki w naszej głowie, które rosną do wielkich rozmiarów, zioną ogniem, sieją spustoszenie – w nas i wokół nas. W bajkach smoki są symbolami zagrożenia, zła, trudności, ale też sprawdzianu dzielności, za którą można dostać nagrodę. Smoki często pilnują jakiegoś cennego skarbu, gromadzą też skarby, jednak z nich nie korzystają siejąc wokół siebie strach i pustkę. Na starych mapach w miejscach, gdzie w niewyjaśniony sposób ginęli ludzie wstawiano symbol smoka – nieznanej siły zabierającej życie, symbol zagrożenia. Tam, gdzie coś trudno było wyjaśnić, a jednak było zagrożenie oznaczało smoka. W Chinach natomiast smok utożsamiany jest z dobrocią i szczęściem. To stworzenie dobroczynne i potężne, jego wizerunek ma przynosić szczęście. Chiński smok od starożytnych czasów przynosił, a nie odbierał życie. Pojawiał się jako opiekun, pod postacią ducha deszczu i wody. W jego pysku rodziły się perły, był też symbolem mądrości.
Ten sam symbol, a jakże inne niesie ze sobą znaczenie.
Znak i jego interpretacja.
Siła dobra i siła zła.
Sprzymierzeniec i potwór.
Jak wiele w naszym życiu zależy od tego, jakie znaczenie czemuś nadamy.
Zauważ, jak wiele zależy od tego, jakiej historii słuchamy, kto ją opowiada i jakie nadaje jej znaczenie.
Co ciekawe, historie o smokach są zmyślone – wszyscy wiemy, że one nie istnieją. A może jest tak, że wszyscy wiemy, że smoki nie istnieją, ale czasami zastanawiamy się nad tym, czy one to wiedzą?
Czasami lubię porównać psychoterapię do procesu oswajania potwora, albo może nawet do procesu przetwarzania go – twórczego tworzenia na nowo, zmieniania kształtu, nadawania nowego wyglądu, zmieniania znaczenia.
Psychoterapeuta jest tym, który pomaga w dostarczaniu obiektywnych informacji, oddzielania faktów od mitów, realnego świata od świata wyobrażeń. Może być jak lustro, w którym można zobaczyć swoją prawdziwą twarz.
Potrzebujemy pójść do tego, co tłumione i tam otworzyć to, co było ukryte, co wydaje się być potworne w nas – zrobić otwór na nowy twór, zobaczyć siebie na nowo – prawdziwego, nie wyobrażonego.
Po co jest lustro? Pomyśl przez chwilę i zadaj sobie w głowie pytanie czy wiedziałbyś jak wygląda twoja twarz gdybyś nigdy nie widział lustra? Nie możesz zobaczyć swojej twarzy bez odbicia.
*** To fragment rozdziału „Ludzie i potwory” z najnowszej książki „Uwięzieni we własnej głowie. Jak zrozumieć przeszłość by mieć szczęśliwsze życie”