Kiedy nie kontaktujemy się ze złością i nie uznajemy jej za ważną informację dla nas, to znikamy samych siebie, stajemy się jakby przezroczyści dla otoczenia, które nie zna naszych granic.

W związku z tym, kiedy robimy rzeczy przeciwko sobie to ciało się napina, i cała złość związana z tym, że nie dbamy o swoje granice, kumuluje się w środku. 

W konsekwencji zaczynamy szukać winnych za nasze napięcie, zaczynamy obwiniać drugą osobę i postrzegamy siebie jako ofiarę – skrzywdzoną przez innych. 

Zaczynamy więc nosić w sobie poczucie krzywdy pt. „On mnie zmusza; on mi coś robi”. Wtedy powstaje narracja kat-ofiara. Czyli: on mnie przymusza; on wywiera na mnie presję, on mnie złości, on mnie przypiera do muru. 

Jeżeli trwa to długo, kumulujemy to napięcie w sobie, to w pewnym momencie, faktycznie wybuchamy, bo tego jest już tak dużo, nie potrafimy się z tym zmierzyć, ale uwaga, wtedy gniew zamieniamy na agresję, zamieniamy na pretensję, zamieniamy na zarzuty przeciwko innym i wtedy ta złość jest krzywdząca, bo nasze zachowania wynikające z myśli, które powstały pod jej wpływem są krzywdzące dla innych. 

To co jest ważne, to to, że często złość jest informacją o tym, że my bezkarnie rezygnujemy z dbania o siebie i swoje terytorium. Wyrażanie złości jest szalenie ważne!

Kiedy rodzice poświęcają się dla dzieci, choć nie mają na to ochoty, bo poddają się presji społecznej rośnie w nich napięcie – trudno jest wtedy wytrzymać sytuacje, w których dziecko nie odpowiada tym samym – nie poświęca się “choć my tyle dla niego robimy”.

Każdy może nauczyć się dbać o granice, a złość nie jest zła – podpowiada nam o tym, co ważne. 

Istotne jest by umieć wyrażać ją w sposób, który nie krzywdzi innych. 

* Materiał pochodzi z książki: Nastolatek potrzebuje wsparcia. Zrozum swoje dziecko i bądź po jego stronie

Jeśli interesuje Cię temat złości, zapraszam do poszerzania swojej wiedzy i możliwości pracy własnej z książką lub na warsztatach przygotowanych pod tę tematykę.