Trudno jest nam też przyjąć, że ludzie, którzy opowiadają nam o swojej sytuacji nie oczekują od nas rady, ale potrzebują być wysłuchani, wzięci pod uwagę i zauważeni w tym, co dla nich trudne. Ponieważ jednak sami tej uwagi nie dostajemy tak jak byśmy chcieli, bardzo trudno dać nam ją innym w momencie, w którym aktualnie jej potrzebują. Pięknie o tym mówi rektor jednej z warszawskich uczelni – jeśli spotkają się dwa głody, to one nie nakarmią siebie nawzajem. Jeżeli jesteśmy głodni uwagi ze strony innych i empatii dla siebie, nie będziemy w stanie jej dać innym. Wydaje się, że tak często jesteśmy mało jesteśmy zainteresowani drugą osobą, ponieważ bardzo potrzebujemy, żeby w pędzącym świecie ktoś zainteresował się nami. W związku z tym, dając radę od razu przerzucamy uwagę i zainteresowanie na siebie.

Podczas śniadania z uczestnikami jednej firmy, kiedy próbowałam znaleźć sobie miejsce za stołem, żeby jak najmniej bolały mnie plecy, jeden z uczestników empatycznie zapytał mnie, „co by ci skutecznie pomogło w radzeniu sobie z tym bólem”. Odpowiedziałam, że leki na rozluźnianie mięśni, ale ponieważ jestem przeciwniczką brania leków to wybieram aktualnie picie ziół, teraz testuję ziele dziurawca, ponieważ przeczytałam, że pomaga na układ nerwowy. Na co Asia, siedząca tuż obok odezwała się mówiąc „wiesz, ja znam taki lek z dziurawca, zaraz przypomnę sobie nazwę”. Odpowiedziałam, że nie biorę żadnych leków, na co Asia spojrzała na mnie i powiedziała „tak, a ja jestem zwolenniczką, biorę różne leki, zaraz ci powiem jak się nazywa ten lek, z dziurawca, będzie ci łatwiej jak go będziesz używała, bo z parzenie ziółek to jest kłopot, a tabletki są łatwiejsze”. „Masz rację, ja biorę mnóstwo suplementów, bez magnezu nie żyję” dołączyła się do rozmowy siedząca naprzeciwko Magda. „Gdybym nie brała takiej ilości suplementów, to drżenie mięśni nie pozwoliłoby mi na prowadzenie samochodu, chyba mam już drobne niedokrwienia w organiźmie”. „Jak ci drżą nogi to pewnie ze zmęczenia tą jazdą, najlepiej jakbyś wymieniła sobie samochód na automat”. W tym momencie zakończyliśmy wspólne jedzenie śniadania udając się do sali – przez chwilę dostałam empatię, ale po 5 minutach rozmowa była już w zupełnie innym miejscu, a uwaga ze strony innych, jak mała kolorowa piłka, była wyszarpywana przez kolejne osoby.

Oczywiście nikt nie miał złych intencji, każdy chciał zadbać o coś lub kogoś, ale każdy brał piłkę na siebie. Kiedy w ciągu dnia rozmawialiśmy o tym dialogu podczas warsztatu wszyscy byli zaskoczeni dynamiką tego co się wydarzyło. Mieliśmy okazję doświadczyć pewnego rodzaju rozkwitu świata w komunikacji – można się przyjrzeć tego, co w tej panoramie świata było na pierwszym planie, co spadło na drugi plan, a co wybiło z niebywałą siłą. Czy w tym świecie ktokolwiek potrzebował rady co ma zrobić?

Inne artykuły